IX Rajd Klubowy „Cyklisty”
Jubileuszowy rok KTK „Cyklista” Kalisz charakteryzuje się dużo większą niż zazwyczaj liczbą organizowanych rajdów. Nie inaczej było z IX Rajdem Klubowym „Cyklisty”, który w tym roku prowadził w dwa niezależne miejsca – do opisywanego już wcześniej Uniejowa oraz do Piotrkowa Trybunalskiego.
Celem tego drugiego był oczywiście Piotrków Trybunalski i okolice, a na ich podbój w dniach od 30 maja do 2 czerwca wyruszyliśmy z Kalisza pociągiem do Łasku i dalej już na rowerach.
Towarzyszyło nam słońce, mogliśmy podziwiać piękno krajobrazu, o tej porze roku nie brakuje zieleni i zwierzyny: zająców, saren, bażantów.
Po drodze zwiedziliśmy drewniany kościół w Kociszewie p.w. św. Teodora. Dalej jechaliśmy w deszczu. W Drużbicach zatrzymaliśmy się przy neogotyckim kościele p.w. św. Rocha. Jadąc dalej, w miejscowości Wdowin oglądaliśmy drewniany młyn, w Suchcicach drewniany kościół eklektyczny otoczony starymi zabytkowymi lipami, w pobliżu kościoła murowana dzwonnica z dwoma dzwonami. Tutaj deszcz ustał i dalej było coraz lepiej. Dojeżdżamy do miejscowości Gomulin. Na tutejszym cmentarzu znajduje się drewniana kaplica św. Rocha z 1766 roku, a także zbiorowa mogiła 12-tu żołnierzy Wojska Polskiego „Armii Prusy” poległych we wrześniu 1939 r. Tutejszy proboszcz w wielkim skrócie przedstawia nam historię wsi i kościoła. Obecny kościół p.w. św. Mikołaja został wybudowany w miejsce zniszczonego kościoła z drzewa modrzewiowego w latach 1871-1874 r. Do nowej świątyni ze starego kościoła przeniesiono wiele sprzętów, dwa ołtarze, obraz Matki Bożej znajdujący się w ołtarzu głównym oraz monstrancję z XVIII i kielich z XVI wieku. Ciekawostką jest, że w roku 1550 w czasie sejmu w Piotrkowie, na którym radzono o małżeństwie Zygmunta Augusta z Barbarą Radziwiłłówną, królowa Bona zamieszkała w Gomulinie w szlacheckim dworze i podarowała relikwię św. Mikołaja, którą przywiozła z rodzinnej Barii. Dwór nie przetrwał do naszych czasów, a po pobycie Bony pozostała nazwa ulicy.
Opuszczamy Gomulin i drogą wśród pól podążamy do Piotrkowa. Zmierzając na miejsce noclegu mijamy urokliwe kamieniczki i Rynek Trybunalski, w centrum którego wyeksponowano zarys budynku ratusza, który stał tutaj do końca XIX wieku, obok szesnastowieczny pręgierz. Podążamy dalej uliczkami starego miasta, przejeżdżamy obok fragmentów murów obronnych i na dziś to już koniec jazdy.
Po zakwaterowaniu udajemy się na wystawę trofeów myśliwskich, która znajduje się w zespole budynków klasztoru dominikanek. Tutaj też mamy noclegi w otwartym od niedawna Domino Hostel. Wystawa robi na nas duże wrażenie, większość z nas po raz pierwszy ma okazję zobaczyć poroże „perukarza”. Zdarza się, że u niektórych samców sarny z powodu zaburzenia gospodarki hormonalnej tkanka korowa nie przestaje narastać tworząc tzw. perukę. Takie trofeum jest marzeniem niejednego myśliwego. Wieczorem część z nas bierze udział w uroczystościach Bożego Ciała w Kościele Akademickim Panien Dominikanek p.w. Matki Bożej Śnieżnej, a pozostali udają się „w miasto”.
Następnego dnia przed opuszczeniem miasta udajemy się pod monumentalny gmach Sądu Okręgowego z początków XX wieku. Jest to budowla w kształcie podkowy, a pośrodku znajduje się dziedziniec z fontanną. W miejscowości Moszczenica oglądamy to, co pozostało z dziewiętnastowiecznego pałacu, ruiny skrywa park, możemy sobie tylko wyobrażać jak było tutaj przed laty. Podjeżdżamy do murowanego kościoła zbudowanego w stylu neoklasycystycznym, obok którego znajduje się drewniano-murowana dzwonnica. Obok budynek przedszkola „Boguś”, rozbawiło to nas, bo tak zwracamy się do naszego klubowego kolegi.
Jedziemy dalej bocznymi drogami, pogoda nam sprzyja, świeci słońce, mijamy kolejne miejscowości. Już z daleka dostrzegamy białe wieże barokowego kościoła w Srocku z 1766 roku, zbudowanego przez Stanisława Małachowskiego i przebudowanego w 1909 roku. Obok kościoła znajduje się starsza od kościoła kaplica przykościelna z 1627 roku przebudowana w 1910 roku. Liczyliśmy, że obejrzymy także dwa wiatraki o konstrukcji słupowej, ale niestety czas był dla nich nieubłagany, już nie istnieją.
Kolejna miejscowość, do której się kierujemy, to Czarnocin – miejsce zamieszkania i pracy Władysława Reymonta. W dawnym dworze mieści się obecnie Zespół Szkół Rolniczych. Kolejnym obiektem, który nie przetrwał próby czasu, był drewniany dworzec kolei wiedeńskiej, który został rozebrany. Dojeżdżamy do Będkowa, wsi z dwoma rynkami, która kiedyś była miastem. Oglądamy kościół późnogotycki z 1462 roku z barokowym wnętrzem, podziwiamy fasadę z oryginalną sztukaterią, obok kościoła dzwonnica, ogrodzenie kościoła z 1783 roku.
Późnym popołudniem docieramy do Wolborza, to tutaj miała miejsce koncentracja rycerstwa polskiego przed bitwą pod Grunwaldem, o czym przypomina płyta na ścianie kościoła oraz obelisk na placu przed kościołem. W tym mieście urodził się Andrzej Frycz Modrzewski twórca i pisarz polityczny okresu renesansu, którego pomnik usytuowany jest na rynku.
Nie mieliśmy szczęścia, aby zwiedzić muzeum pożarnictwa – dotarliśmy już po czasie zwiedzania – ale obejrzeliśmy młyn wodny nad rzeką Wolbórką.
Przy wyjeździe z miasta dawny pałac biskupów kujawskich wraz z ogrodem, przed nim pomnik przedstawiający dwa miecze krzyżackie – nawiązanie do wymarszu wojsk polskich pod dowództwem króla Jagiełły pod Grunwald. Obecnie pałac jest siedzibą Zespołu Szkół Rolniczych.
Opuszczamy Wolbórz i wracamy do Piotrkowa. Wieczorem mamy możliwość uczestniczyć w Rowerowej Masie Krytycznej Przebierańców lub wysłuchać koncertu Muzyki Cerkiewnej w wykonaniu chóru męskiego z seminarium warszawskiego w cerkwi p.w. Wszystkich Świętych. Podobnie jak poprzedniego wieczoru, część z nas kontynuuje jazdę na rowerze (choć bez kostiumów), a pozostali udają się na koncert. Po wrażeniach muzycznych jest możliwość zwiedzania cerkwi.
To już trzeci dzień naszego podróżowania, wyjeżdżamy w deszczu, po drodze oglądamy pałac Rudowskich, w którym mieści się Państwowa Szkoła Muzyczna i dawna hala targowa. Budynek jest eklektyczny, powstał w początkach XX wieku, uwagę przykuwają rzeźby zdobiące jego fasadę. Obecnie hala nadal spełnia swoją funkcję.
W miejscowości Bujny oglądamy pałac z początku XIX wieku otoczony ogrodem, obecnie stoi nieużytkowany. Wyjeżdżamy na trasę, przy drodze zatrzymujemy się przy kapliczce i pomniku z 1852 roku.
Kolejny etap dzisiejszej trasy to Wola Krzysztoporska, przerwa na posiłek, przestało padać, w centrum wsi kościół z XIX wieku p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Po uzyskaniu pieczątek do odznaki turystycznej kierujemy się do Milejowa. Przy wjeździe do wsi przy cmentarzu parafialnym znajduje się cmentarz wojenny 631 żołnierzy polskich Armii „Prusy” i Armii „Łódź” poległych w walkach o szosę piotrkowską we wrześniu 1939 roku. Nad miejscowością góruje wybudowany na przełomie XIX i XX wieku w stylu gotyku nadwiślańskiego kościół p.w. Opieki św. Józefa i Aniołów Stróżów. W ołtarzu głównym łaskami słynący obraz Matki Bożej Milejowskiej, na uwagę zasługuje także ambona z figurami świętych i płaskorzeźbami scen biblijnych. Pobyt w Milejowie przedłuża się z powodu wymiany dętki, nie mogło tego zabraknąć.
Ruszamy dalej, znów zaczyna padać, do Sulejowa zamierzamy jechać przez las, jest dobra droga, trochę zmyliła nas nawigacja ale za to piękny widok maleńkiej sarenki z matką. Wracamy do głównej drogi, spotykamy rodzinę grzybiarzy, już pojawiły się grzyby, pokazują nam pierwszą zdobycz – krawca. Kontynuujemy jazdę przez las, deszcz ustępuje, przyjemnie podróżować w takich warunkach.
Ale to co dobre się kończy, wyjeżdżamy na asfalt, ruch samochodowy, trzeba już jechać w skupieniu, gęsiego. Już z oddali widać wieże kościoła p.w. św. Floriana oraz kościoła pocysterskiego. Podjeżdżamy do kościoła, stoi na wzniesieniu, góruje nad miastem. Świątynia została wzniesiona w stylu neogotyckim na progu XX wieku. Cennym zabytkiem jest o wiele starsza od świątyni, bo pochodząca z 1420 roku, gotycka rzeźba Matki Bożej z Dzieciątkiem oraz późnobarokowe ołtarze boczne, chrzcielnica z początku XIX wieku i dzwon z renesansowym ornamentem z 1654 roku.
Udajemy się do położonego w Podklasztorzu, dzielnicy Sulejowa, zespołu klasztornego opactwa Cystersów, który jest jednym z najlepiej zachowanych zespołów cysterskich w Polsce. Najistotniejszymi zachowanymi do dziś elementami są trzynawowy kościół z XIII wieku z okazałym portalem i oknami z rozetą oraz wschodnie skrzydło klasztoru. Wyposażenie świątyni pochodzi z baroku i rokoka. W skrzydle klasztoru zachował się późnoromański kapitularz i gotyckie krużganki, obecnie znajduje się tutaj muzeum. Musimy przeczekać burzę i ulewny deszcz, jest czas na wizytę w muzeum.
Deszcz ustaje, można ruszać. Udajemy się w drogę powrotną, wstępując do Witowa – niegdyś siedziby zakonu norbertanów. Z dawnego klasztoru do naszych czasów pozostało jedno skrzydło klasztoru, w którym mieści się plebania oraz baszta bramna pełniąca funkcje dzwonnicy. Kościół trzynawowy z dwiema czterobocznymi wieżami, wielokrotnie przebudowywany, ma charakter barokowy. Zachwyt budzą stiuki i zdobienia ścienne, w ołtarzu głównym cudowny obraz Matki Bożej Zwiastowania, na uwagę zasługują także przepiękne osiemnastowieczne organy. Nad zakrystią mieści się muzeum, w którym zgromadzono eksponaty pochodzące z drewnianego kościółka cmentarnego i wcześniejszego kościoła romańskiego. Opuszczamy Witowo, przy wyjeździe z wioski drewniany kościół cmentarny z XIX wieku p.w. św. Marcina. Nieco dalej mijamy przydrożną kolumnę kamienną z 1651 roku.
Deszcz i wymiana dętki opóźniły nasz powrót, jedyną atrakcją wieczoru będzie kolacja na starym mieście, było miło i smakowicie, jeszcze kilka fotek i wracamy do hostelu.
Niedziela zapowiada się słonecznie, po śniadaniu żegnamy się z „załogą” hostelu, zostaliśmy przyjęci serdecznie i czuliśmy się jak w domu. Opuszczamy Piotrków z niedosytem, że tylu miejsc nie byliśmy w stanie zobaczyć z braku czasu, musimy jeszcze tutaj wrócić. Dzisiaj musimy dotrzeć na pociąg do Pabianic, wyjeżdżamy z miasta. W miejscowości Grabica zatrzymujemy się przy drewnianej dziewiętnastowiecznej kaplicy przeniesionej ze wsi Bujny Szlacheckie. Kontynuujemy naszą podróż, na drodze jest dość spokojnie, można podziwiać wiosenne krajobrazy. Docieramy do miejscowości Dłutów. Na tutejszym cmentarzu znajduje się grób czterech polskich lotników, załogi Łosia z 212 Eskadry Bombowej zestrzelonego we wrześniu 1939 roku. Docieramy na miejsce upamiętniające obrońców polskiego nieba. To dzięki determinacji lokalnej społeczności i kilku entuzjastów polskiego lotnictwa możliwe było ustalenie nazwisk poległych lotników i postawienie pomnika.
Opuszczamy cmentarz i udajemy się w dalszą drogę, słońce nie odpuszcza, ale to lepsze niż deszcz. Dojeżdżamy do Pabianic przed czasem, jest czas na lody i odpoczynek w cieniu drzew.
Tak dobiega końca kolejna wyprawa, jak zawsze trochę za krótko, żal, że trzeba wracać do rzeczywistości, z okien pociągu oglądamy skutki ostatnich opadów, zalane pola i wysoki poziom wody w rzekach i strumieniach.
Korzystając z okazji dziękujemy Tadeuszowi za opracowanie trasy, było ciekawie tylko jak zawsze na coś….. brakło czasu, niektóre obiekty nie przetrwały, ale wróciliśmy z przekonaniem, że to nie była ostatnia eskapada. Tyle jest ciekawych i pięknych miejsc na wyciągnięcie dłoni, właściwie powinno się powiedzieć „na koło roweru” – wystarczy wsiąść na rower i ruszyć w kolejną przygodę. Zapraszamy tych, którzy jeszcze się wahają, naprawdę warto.
Marek Glapiński
Damian napisał(a):
22 stycznia 2014 @ 13:25
Witam,
bardzo ciekawa trasa turystyczna łącznie z moją parafią w Gomulinie. http://www.parafiagomulin.pl