Rowerem wzdłuż Wisły
Z dniem 1 stycznia 2012 r. wszedł w życie regulamin ogólnopolskiej odznaki PTTK Wiślana Trasa Rowerowa. Aby zdobyć tę odznakę należy przejechać rowerem wzdłuż rzeki od źródła na Baraniej Górze aż do twierdzy Wisłoujście w Gdańsku zwiedzając po drodze najciekawsze obiekty krajoznawcze wskazane przez autorów odznaki. Tych miejsc, czyli punktów kontrolnych, jest 60 (sześćdziesiąt, gdyż odznaka weszła w życie z okazji 60-lecia powołania Komisji Turystyki Kolarskiej ZG PTTK). Odbycie wędrówki należy udokumentować w książeczce wycieczek kolarskich zbierając po drodze pieczątki instytucji i obiektów znajdujących się w miejscowościach będących punktami kontrolnymi. Do połowy czerwca 2013 r. rajd ukończyło zdobywając odznakę 24 rowerzystów, jednym z nich jest członek Klubu Osiedlowego PTTK „M-2” w Myszkowie, knurowianin, Bogusław Iwaniuk (odznaka nr 15).
Wędrówkę rozpoczął 21 maja 2013 r. Pierwszą pieczątkę w książeczce wycieczek przystawił na Baraniej Górze w schronisku na Przysłopie. Stąd pojechał do Muzeum Beskidzkiego w Wiśle, potem do Muzeum Hutnictwa i Kuźnictwa w Ustroniu, następnie do Skoczowa do Muzeum Gustawa Morcinka. Pierwszy nocleg wypadł w Tyńcu, w klasztorze benedyktynów nad Wisłą (180 km).
Rankiem pojechałem do Krakowa – opowiada – tu dołączył do mnie klubowy kolega Jan Imiełowski. Już razem pojechaliśmy na Wawel, do Nowej Huty, na zamek w Niepołomicach oraz do szczucińskiego Muzeum Historii Drogownictwa. Nocowaliśmy w Pacanowie (163 km). Następnego dnia zwiedziliśmy zamek w Baranowie Sandomierskim, potem Sandomierz. Na dłużej zatrzymaliśmy się w Zawichoście; stąd nadaliśmy do swych rodzin komunikat o stanie polskich rzek. Potem minęliśmy Annopol, w Solcu przedostaliśmy się promem na drugą stronę Wisły, gdyż nocleg zaplanowaliśmy w Kazimierzu Dolnym (176 km).
Kolejny dzień powitał nas ulewą. Założyliśmy peleryny i… w drogę. Harmonogram wędrówki był napięty, bo 26 maja rozpoczynał się 53 zlot kolarski PTTK w Koszelówce k. Płocka, w którym chcieliśmy uczestniczyć. Mimo deszczu nie zrezygnowaliśmy ze zwiedzania zamku w Janowcu (przedostaliśmy się tam promem), w Gołębiu obejrzeliśmy Muzeum Nietypowych Rowerów oraz sąsiadujące z nim Muzeum Pijaństwa. Nocowaliśmy w Dęblinie. Po przejechaniu 64 km byliśmy całkowicie przemoczeni, nawet w sakwach chlupała woda.
Nazajutrz, wypoczęci, wysuszeni, rozpoczęliśmy kolejny etap wędrówki – opowiada p. Bogusław. Zwiedziliśmy skansen wojskowy w Mniszewie, potem zamek książąt mazowieckich w Czersku; w Konstancinie Jeziornej odwiedziliśmy ,,Starą papiernię” (obecnie Centrum handlowe). To tutaj wyprodukowano papier, na którym przed wiekami wydrukowano Konstytucję 3 Maja. W stolicy odwiedziliśmy pałac w Wilanowie, Zamek Królewski i Stare Powązki. Nocowaliśmy w Nowym Dworze Mazowieckim (188 km).
25 maja zwiedziliśmy Twierdzę Modlin; stąd pomknęliśmy do Czerwińska w miejsce, gdzie przed wiekami król Władysław Jagiełło skoncentrował swe wojska w drodze pod Grunwald. Z Wyszogrodu dotarliśmy do Płocka, a stąd udaliśmy się do Koszelówki na metę Zlotu (90 km). Nastąpiła tygodniowa przerwa w wędrówce, ale rowery nie poszły w odstawkę, gdyż codziennie odbywaliśmy wycieczki krajoznawcze przewidziane w programie imprezy.
Zlotowy tydzień minął bardzo szybko. W sobotę 1 czerwca, mimo deszczu, spakowaliśmy bagaże i ruszyliśmy w dalszą drogę. Dopiero teraz czekały nas niespodzianki. Okazało się, że na drodze z Płocka do Rokicia rozebrano most umożliwiający przejazd przez Wisłę, musieliśmy jechać objazdem. To nie koniec. Z Włocławka do Nieszawy pojechaliśmy mniej ruchliwą drogą przez Bobrowniki. Niestety, przeprawa promowa w Nieszawie z uwagi na wysoki, prawie powodziowy poziom Wisły, została zawieszona. Nie było wyjścia, musieliśmy wracać do Włocławka i główną drogą dojechać lewym brzegiem Wisły do Nieszawy, nadłożyliśmy 55 km. Piękne miasteczko powitało nas oberwaniem chmury. Ulewę przeczekaliśmy w kościele. Zakonnice zaproponowały nam nocleg w klasztorze, skorzystaliśmy z wdzięcznością (165 km).
Następnego dnia byliśmy w Ciechocinku. Tężnie solankowe i Zabytkowa Warzelnia Soli wywarły na nas spore wrażenie. Nasz zachwyt wzbudziła także toruńska Starówka. Stąd przez Ostromecko i bydgoski Fordon udaliśmy się do Świecia, gdzie zmęczeni przenocowaliśmy w drewnianej chałupce pod zamkiem (173 km).
Kolejny dzień prowadził nas przez Chełmno do Grudziądza i dalej do Kwidzyna. Naszym celem był Gniew, ale gniewni to byliśmy my, gdy się okazało, że prom w Kwidzynie został zlikwidowany w styczniu, a nowo wybudowany most jeszcze w czerwcu był nieczynny. Jakby tego było mało, wkrótce naocznie się przekonaliśmy, że także w Gniewie prom zlikwidowano. Nie pozostało nam nic innego, jak przez Piekło dotrzeć do drogi Malbork – Tczew i zawrócić do Gniewu (bagatela – 70 km). Polska to cudowny kraj!
Po zwiedzeniu zamku w Gniewie pojechaliśmy do Pelplina; tu przenocowaliśmy w Wyższym Seminarium Duchownym (177 km). Ostatniego dnia wyprawy zwiedziliśmy Muzeum Wisły w Tczewie, po czym przez Śluzę Przegalińską dotarliśmy do Sobieszowa. Zakończenie rajdu, przybicie ostatniej pieczątki do karty rajdowej, nastąpiło w południe w Twierdzy Wisłoujście (100 km).
To nie koniec niespodzianek: najbliższy pociąg, którym wraz z rowerami mogliśmy dojechać na południe Polski mieliśmy następnego dnia o siódmej rano. Janek wysiadł we Włoszczowej; stąd w strugach deszczu pokonał 70 km jadąc do Myszkowa, ja w Krakowie złapałem przesiadkę do Oświęcimia, skąd w mżawce pokonałem jeszcze 50 km rowerem do domu w Knurowie.
Jadąc wzdłuż Wisły – dodaje rowerzysta – pokonałem 1446 km; na noclegi (pod dachem, gdyż jechaliśmy bez namiotów), wyżywienie, bilety wydałem 850 zł.
tekst: Marian Kotarski
zdjęcia: Bogusław Iwaniuk
Marcin napisał(a):
15 czerwca 2013 @ 21:34
Widać, że szlak się dość dobrze przyjął wśród turystów długodystansowców. Czteroosobowa reprezentacja Cyklozy w składzie Adam, Darek, Paweł i Andrzej również dołączyła do tego grona w dniach 18-19 maja pokonali odcinek Barania Góra – Kraków, a zwieńczyli zadanie w dniach 1-10 czerwca startując z Krakowa prosto do Gdańska. Kolega Adam tak się rozkręcił, że korzystając z jeszcze paru dni urlopu postanowił pokonać drogę powrotną również na rowerze. Niebawem dołączymy obszerniejszą relację z przeprowadzonej eskapady.
https://sites.google.com/site/cyklozasosnowiec/home/newsy/misjabaltyk2013
Lenka napisał(a):
22 czerwca 2013 @ 20:16
Pozdrowienia dla tych, którzy „szlak Wisły” przemierzają na rowerach. Wielki podziw dla nich. Niech wstydzą się Ci, który zamiast na dwóch kółkach robią to na czterech a później opowiadają co to oni nie widzieli i spełną premedytacją wysyłaja książeczki do weryfikacji.