VI Europejski Tydzień Turystyki Kolarskiej
Połączony w tym roku z „naszym” Zlotem Centralnym odbywa się w Prudniku. Niestety jest to niewielka impreza w porównaniu ze zlotami zagranicznymi. Do zlotowej bazy zgłosiło się tylko około sześciuset uczestników, z czego ponad połowę stanowią Francuzi. Dlaczego tak się dzieje? Główną przyczyną polskiej absencji na imprezie jest niestety jej cena. Polaków jest bowiem około stu pięćdziesięciu, czyli tylu, ilu mniej więcej od lat jeździ na zloty UECT czy AIT. Uczestnicy tradycyjnie jeżdżący na Zloty Centralne tym razem przybyli w szczątkowej ilości. Za sam zlot i miejsce w bazie zapłaciłem (namiot + samochód, bez prądu) równo trzysta złotych, dla przypomnienia zloty centralne kosztują maksymalnie 150 złotych. Wiele osób tym razem zrezygnowało z korzystania z campingu wybierając inne, tańsze gospodarstwa agroturystyczne, których jest w okolicy sporo. W ubiegłym roku nasze miasto (Łódź) reprezentowało we Francji dwadzieścia jeden osób, tym razem była nas tylko piątka. Europę odstraszają nasze fatalne drogi. Sporo Francuzów, których znam z corocznych rajdów, nie przyjechała lub przyjechała na rowerach, na których nie jeżdżą po Francji. Przykładem niech będzie tu szumnie otwarta we wtorek trasa rowerowa z Czech do Polski, na której w połowie kończy się asfalt. Od granicy, po polskiej stronie ktoś wykonał drogę z tłucznia i jest z siebie dumny, że może wpisać szlak do wielu podobnych w Polsce. Łudzę się nadzieją, że za pięć czy sześć lat, gdy przypadnie nam ponownie zaszczyt organizacji międzynarodowej imprezy będzie w końcu normalnie. A może się mylę?
Piotr Kolenda