Kaszubskie reminiscencje rowerowe
W dniach 17-24 maja 2008 r. na Kaszubach z udziałem rekordowej liczby 479 uczestników odbył się doroczny, XLVIII ogólnopolski szkoleniowy zlot przodowników turystyki kolarskiej PTTK. Organizatorem zlotu był Klub Turystyki Kolarskiej PTTK im. E. Jeziorowskiego „Na Fali” w Gdyni. Impreza odbyła się w dwu bazach noclegowych – w Wieżycy, a od środy we Władysławowie.
Najliczniej, mimo sporej odległości, do nadmorskiej krainy pospieszyli mieszkańcy woj. śląskiego – 125 turystów; stanowili oni największą reprezentację wojewódzką na zlocie. Drugą pod względem liczebności ekipę stanowiło 72 rowerzystów z woj. kujawsko-pomorskiego oraz po 50 z województw pomorskiego i zachodniopomorskiego. Ziemia Mazowiecka wydelegowała do Wieżycy i Władysławowa 49 cyklistów, a Wielkopolska 41. W ogóle na zlot zjechali przedstawiciele wszystkich 16 województw, co nie na każdym zlocie się zdarza. Wśród uczestników był także jeden cudzoziemiec – mieszkaniec Republiki Czeskiej. Ze statystyki zlotowej wynika, że w imprezie wzięło udział 284 przodowników, 18 kandydatów na przodowników oraz 177 osoby towarzyszące.
Najliczniejszą ekipę drużynową wystawili organizatorzy zlotu – klub „Na fali” z Gdyni – 28 osób (z tego 21 p.t.kol.), następnie Klub Turystyki Kolarskiej PTTK „Przygoda” w Toruniu – 23 (w tym 13 p.t.kol.) oraz STKK PTTK „88” w Szczecinie – 17 turystów (w tym 9 p.t.kol.). Piętnastoosobowe ekipy reprezentowały na zlocie kluby „Gryf” w Bydgoszczy oraz obchodzący w br. swe 50-lecie Turystyczny Klub Kolarski PTTK im. Władysława Huzy w Gliwicach. Przybyły też liczące po 14 turystów drużyny TKK „Ondraszek” w Cieszynie i STK „Neptun” w Szczecinie. W ogóle w zlocie uczestniczyli przedstawiciele 104 klubów, komisji i sekcji turystyki kolarskiej PTTK z całego kraju. Gwoli kronikarskiej rzetelności należy wspomnieć, że był to najliczniejszy, jak do tej pory, zlot przodownicki.
Zlot był rekordowy, perfekcyjnie przeprowadzony i dobrze zorganizowany. Uczestnicy otrzymali sporo materiałów informacyjnych, ładne, oryginalne odznaki zlotowe (z bursztynem w środku), kaszubskie smycze z identyfikatorem; mieli możliwość skorzystania z ładnych pieczątek i nabycia oryginalnych pamiątek zlotowych (koszulka, kubek, kufel, talerzyk). Zdecydowana większość turystów nocowała pod dachem, w obozowisku stanęło zaledwie 50 namiotów.
Zespół organizatorów kierowany przez Jerzego Formellę działał zgodnie z dewizą – dla każdego coś miłego. Turyści mieli do wyboru piesze wycieczki Jarem Raduni i Jarem Reknicy, rejsy kutrem po Bałtyku ukierunkowane na oglądanie zachodu słońca, nocne zwiedzanie Gdańska, hit imprezy: rejs do Karlskrony dla 60-osobowej reprezentacji zlotowej połączony z całodzienną wycieczką rowerową oraz – co ważne dla cyklistów – każdego dnia trzy propozycje tras rowerowych zróżnicowanej długości. Ciekawi świata mogli zobaczyć w Szymbarku najdłuższą deskę świata (36,83 m) i wejść do domu stojącego do góry nogami, zwiedzić skansen kolejnictwa w Kościerzynie, sprawdzić, co ludzie o tej porze roku porabiają w Chałupach, przemierzyć Płw. Helski, ujrzeć Gwiazdę Północy albo opalać się na plaży (brr!, zimny wiatr). Żądni wiedzy mogli uczestniczyć w kursie dla kandydatów na p.t.kol., obejrzeć Foto-wystawę prezentującą turystyczne życie Marii Mann (poznanianki, która w okresie 48 lat opuściła tylko jeden zlot), wysłuchać prelekcji o zasadach udzielania pierwszej pomocy bądź wziąć udział w konkursowych zmaganiach drogowych lub krajoznawczych. Dla internautów przygotowano i systematycznie uaktualniano stronę www.nafali.turystyka.pl, dla prezesów zwołano naradę, dla kolekcjonerów i zdobywców uruchomiono polowy referat weryfikacyjny (przyznano 27 odznak kolarskich, w tym 6 d. zł. KOT, 4 KOT z/w).
W uroczystym zakończeniu imprezy uczestniczył prezes ZG PTTK Lech Drożdżyński. Niemal w ostatniej chwili i bez uprzedzenia na metę zlotu przybył, z dużym aplauzem witany, Neptun ze swą magnifiką Prozerpiną. Organizatorzy uhonorowali upominkami i dyplomami najstarszego i najmłodszych rowerzystów, uczestniczkę 47 zlotów Marię Mann oraz Jana Rychlika, pechowca, który pozując do zdjęcia złamał rękę. Grono organizatorów wyróżniono dyplomami, odznakami i medalami resortowymi, ale największą nagrodą były serdeczne, długie, owacje dla komandora i jego zespołu organizacyjnego.
Gdzie się spotkamy za rok? Tego jeszcze nikt nie wie.
Marian KOT-Kotarski
rower z widokiem napisał(a):
5 czerwca 2008 @ 22:03
Zlot BOMBA!
Szkoda że zdecydowana większość uczestników to 50+
Kto za parę lat będzie chciał to dzieło kontynuować?
Dobrze,ze kol.Kukowce udało się do organizacji Kalet zaangażować młodzież!W każdym bądź razie na to się zanosiło w Sulejowie.
Ale czy poza ŚLĄSKIEM jest to jeszcze możliwe?