Łódź – Rzgów – Tuszyn – Prawda? Prawda!
Niskie chmury zawisły dziś rano (niedziela) nad Łodzią. Nie przeszkodziło to jednak w tym, by na zbiórkę przyjechało czternaście osób. Odwiedził nas dawno nie widziany Grzesiek Lemieszek, który w sezonie letnim biega maratony i półmaratony, natomiast resztę roku spędza z nami na wycieczkach. Tym razem zaprezentował nam medal z maratonu poznańskiego. W siąpiącym coraz mocniej deszczu jechaliśmy ul. Piotrkowską na południe miasta. Prowadzący dzisiejszą wycieczkę kol. Wiesiek Grabowski przeprowadził nas przez uliczki dzielnicy Górna do Rudy Pabianickiej, a następnie do Rzgowa. Nie obyło się oczywiście bez postoju na cmentarzu wojennym z okresu I wojny światowej (Operacja Łódzka) w Gadce Starej. Ze Rzgowa udaliśmy się do Kalinka, w którym znajduje się przepompownia wody z Zalewu Sulejowskiego zaopatrująca południe miasta. Po krótkim postoju na posiłek pojechaliśmy do Tuszyna. Powoli słońce rozpychało się przez grubą warstwę chmur i miasteczko związane nie tylko z rynkami, ale i z Reymontem, przywitało nas blaskiem słońca. Najlepsza droga dla kolarzy z Tuszyna do Łodzi prowadzi przez lasy na zachód od drogi Tuszyn – Łódź. W lasach tych przecina się (jadąc wręcz idealnym duktem) rezerwat „Molenda” utworzony w 1959 roku, mający za zadanie ochronę gatunków mających w tym rejonie granicę swego występowania. Rosną tu m.in. jodły osiągające 60 metrów. Leśna droga kończy się w miejscowości Prawda. Co prawda ktoś chciał podważyć tę nazwę przekręcając tablicę z napisem Prawda o 180 stopni (co byłoby oczywiście nieprawdą), ale my doświadczeni turyści wiemy gdzie leży Prawda. Nie obyło się bez trzech „złapanych” gum. Mamy nadzieję, że limit na ten rok został wyczerpany. Wycieczkę zakończyliśmy przy stawach Stefańskiego i stamtąd (po przejechaniu niespełna 60 kilometrów) udaliśmy się do domów.
Epilog
Jadąc ul. Piotrkowską spotkałem myszkowski desant, członków klubu „M2” na „cywilnej” wycieczce w naszym mieście. Nasunęła mi się przy tej okazji taka myśl. Jeżeli macie ochotę przyjechać do Łodzi i coś zwiedzić – przyślijcie do mnie, czy do kogoś z klubu e-maila. Wtedy jesteśmy w stanie Wam zorganizować zwiedzanie miasta, czy to na rowerach, czy też pieszo. W ubiegłym roku objechaliśmy w ten sposób miasto z bydgoszczanami – Lidką i Genkiem. Co Wy na to?
Piotr Kolenda